niedziela, 2 lutego 2014

A na początku było..

Przeglądałam ostatnio swojego bloga i uderzyło mnie to, że brakuje w nim techniki od której niejako zaczęła się moja przygoda z rękodziełem. Oczywiście w swoim życiu zawsze coś malowałam albo ozdabiałam, czy to obrazy i witraże czy też zastawę stołową. To nie tak, że dałam się ponieść wyobraźni dopiero teraz, niemniej jednak muszę przyznać, że w pełni oddałam się swoim pasjom dość późno. Wcześniej zawsze coś innego było na pierwszym miejscu, zarówno opieka nad córką jak i nawał domowych obowiązków. Kiedy jednak córcia poszła na studia i wyfrunęła z przysłowiowego gniazdka, co nie ukrywam było dla mnie bardzo ciężkim przeżyciem, zyskałam więcej czasu dla siebie i postanowiłam spożytkować go najlepiej, jak potrafię. Córka mieszka poza domem (ba, nawet w innym mieście) już ładnych parę lat i żeby nie dzwonić do niej co 5 minut muszę zająć czymś głowę i ręce :)
Kiedy kilka lat temu pełna energii wchodziłam z impetem w świat rękodzieła techniką, która przykuła moją uwagę była technika decoupage. Po pierwszych lepiej lub gorzej udanych projektach zachłysnęłam się tą techniką na tyle, żeby ozdabiać nią większość bibelotów w domu :P wszędzie walały się ozdobne serwetki, które zresztą w dalszym ciągu wykorzystuję na zajęciach z dziećmi czy dorosłymi. Tworząc prywatnie odeszłam już od decoupage'u na rzecz filcu, sutaszu, koralików i kryształków ale zawsze to miło wrócić do czegoś, co dało mi siłę napędową do rozwoju własnych umiejętności i pasji. Dlatego też, aby było inaczej niż dotychczas chciałam pokazać Wam parę rzeczy, głównie szkatułek, które swego czasu zrobiłam. Większości przedmiotów, które ozdabiałam tą techniką już nie posiadam ale kilka, które jakoś się uchowały doczekały się w końcu zdjęć. Poniżej moja twórczość z początków :) 






Na wszystkich powyższych zdjęciach znajdują się szkatułki na mniejsze lub większe drobiazgi, poniżej zaś troszkę ozdobionych przeze mnie naczyń.



To drugie życie pewnego stolika. 


A tu już herbaciarka, jedna z niewielu rzeczy które są u mnie w użytku do dziś. 



A tu niespodzianka! Ktoś nie mógł się doczekać zdjęcia :) to mój "wnuś", kocurek córki w odwiedzinach u mojego łobuziaka. 

  
A poniżej, żebyście nie musieli wierzyć mi na słowo - mój mały łobuziak :) 


6 komentarzy:

  1. ech historia taka trochę moja, choć u mnie oprócz córki jest i syn :) ale reszta pasuje:) może jeszcze tylko decoupage ciągle moją największa pasją :)
    pozdrawiam ciepło i będę do Ciebie zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Ale cuda! Wspaniałe są te Twoje skrzyneczki! A jakie piekne spękania. Wspaniałości prawdziwe,

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem fanką wszelakich szkatułek, bo zawsze mam, co do nich schować:) Spękania wyszły cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, u każdej kobiety szpargałów jest pod dostatkiem :) bardzo Wam dziękuję za miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe Ci szło, ten stoliczek :))) cudo

    OdpowiedzUsuń
  6. stolik po prostu pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń