niedziela, 6 grudnia 2015

W bombce zaklęte

Jak co roku o tej porze zaczynam już czuć zbliżające się Boże Narodzenie, w związku z czym w mojej głowie rodzi się całe mnóstwo pomysłów na nowe ozdoby świąteczne. Wszędzie w pracowni walają się bombki, stroiki oraz wszelkie inne świąteczne cudeńka. W tym roku szczególnie upodobałam sobie bombki ze zdjęciem. Myślę, że stanowią one piękny prezent i zarazem wyjątkową ozdobę naszej choinki. Uśmiech obdarowanego na widok jego samego spoglądającego zza zdobionego szkiełka na pewno będzie pięknym wspomnieniem. Poniżej kilka zdjęć ozdób które ostatnio powstały w zaciszu mojej pracowni. Znaleźlibyście miejsce dla takich ozdób na swoim drzewku? :)












niedziela, 8 listopada 2015

Coś starego = coś nowego

"Nie mam co na siebie włożyć.."

Takie zdanie każda z nas wypowiada co najmniej kilka razy w tygodniu. Niestety, nie jestem wyjątkiem od tej reguły, pomimo tego że tak naprawdę ciężko jest mi cokolwiek z szafy wyciągnąć (przypomina to sklepowy koszmar kiedy to wieszak jest tak obwieszony ubraniami, że wyszarpanie właściwego rozmiaru graniczy z cudem..). Nieważne ile sukienek, bluzek czy spódnic wisi w szafie - są chwile, kiedy to wszystko po prostu przestaje nam się podobać. Co w takiej sytuacji robię ja? Przerabiam! 
Nie mówię tu oczywiście o jakichś wielkich przeróbkach, pamiętacie na pewno że maszynę staram się omijać szerokim łukiem. A to chwycę za pędzel i wyczaruję wzór na gładkiej dotąd bluzce, innym zaś razem na sukience powstaną wełniane esy-floresy. Metod jest wiele, a każda z nich da nam to, za czym tęsknimy - coś nowego w szafie! Poniżej zdjęcia moich ostatnich przeróbek. 



Zwiewna, gładka bluzka zyskała na atrakcyjności dzięki stadzie barwnych motyli.


***


Szara, luźna tunika (idealna do legginsów) wzbogacona o ciekawy wzór.


***


Baletki ślubne córki. Przed metamorfozą zupełnie gładkie - na ślub idealne, na co dzień - wysoce niepraktyczne! Odżyły dzięki kwiatowym elementom. 




***


Zwykła, czarna sukienka. Po przestudiowaniu tegorocznych trendów zdecydowałam się na frędzle i florę. 



Jak widzicie nie próżnuję! A w jaki sposób Wy radzicie sobie z nudą w szafie? Nie wierzę, że i Was nie dopada ;)

niedziela, 11 października 2015

Odrobina lata gdy za oknem jesień

Tak dawno tu nie zaglądałam, że za oknem zdążyła nastać nowa pora roku... nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza faktem, że życie bywa absorbujące i pewne rzeczy trzeba czasami odłożyć na bok. Na szczęście mogę wreszcie powrócić do Was z nowymi pomysłami i energią do działania! Ponieważ mentalnie wciąż jeszcze tkwię w lecie i uparcie nie chcę przyjąć jesiennego chłodu (chociaż przyznaję - jesień póki co cieszy oko!) podzielę się z Wami odrobiną lata której jeszcze nie zdążyłam tu pokazać.
Kwiaty, kwiaty..i jeszcze raz kwiaty! To temat przewodni dzisiejszego posta. Kwiaty to dla mnie bardzo wdzięczny motyw,przystrojone nimi ubrania zawsze nosi mi się dwa razy przyjemniej :)
Poniżej sukienka którą od A do Z uszyłam sama, chociaż wiadomo że maszynę staram się omijać szerokim łukiem. Całość wprost tonie w kwiatach. Początkowo miało być ich nieco mniej, ale praca tak paliła mi się w rękach że po prostu nie byłam w stanie się od niej oderwać..Było to dość męczące, ale efekt końcowy bardzo mi odpowiada. Sukieneczka wykonana jest z dzianiny, kwiaty zaś powstały przy użyciu wełny czesankowej z merynosów metodą filcowania na sucho. 




Aplikacja znajduje się na całym dole sukienki, również z tyłu.


Udało Wam się już przestawić na jesienną porę, czy tak jak ja uparcie nie chcecie przyjąć zmiany za oknami? :)

środa, 20 maja 2015

Na wojennej ścieżce

Znajomy córki poprosił mnie o namalowanie wizerunku Indianina. Kiedy tylko dostałam w swoje ręce wzór do namalowania oraz koszulkę pomyślałam (zupełnie jak nie ja!): "tego się nie da zrobić". Najbardziej problematyczny wydawał mi się kolor bluzki - khaki. Byłam wręcz pewna, że na takim odcieniu nie dam rady namalować Indianina w taki sposób, w jaki widniał on na obrazku. Wydawało mi się, że tak jasna twarz na tym tle po prostu nie może wyjść dobrze.. Indianin tak skutecznie mnie do siebie zniechęcił, że zajęło mi trochę czasu zanim podjęłam męską decyzję i wzięłam się do pracy. Po paru pociągnięciach pędzla nastąpił jednak nieoczekiwany i tak potężny wybuch entuzjazmu, że wprost nie mogłam się od tej koszulki oderwać! Kiedy już udało mi się ugryźć go w odpowiedni sposób pracowałam jak nakręcona, bo nie mogłam się wprost doczekać efektu końcowego... Jak wyszło? Oceńcie sami :) 


Indianin, na którym się wzorowałam


Efekt końcowy moich starań :)





niedziela, 19 kwietnia 2015

Wiosna, ach to ty...

.. aż chciałoby się zanucić wraz z Markiem Grechutą! Czy można nie czuć radości z powodu zieleniących się trawników, drzew obsypanych delikatnymi pączkami oraz poćwierkujących wesoło ptaszków? Nie wiem jak Wy, ale ja nie potrafię w takim okresie zachować kamiennej twarzy - nawet maszerując do pracy (w końcu w lżejszym płaszczyku!) uśmiecham się sama do siebie :)
Kiedy uśpiona przez zimę przyroda budzi się do życia wszystko co robię również musi być żywe. Jeśli mam na to wpływ zawsze w takim okresie tworzę rzeczy kolorowe i bogato zdobione, do stonowanych barw i wzorów powracam jedynie na zamówienie. Nie inaczej jest tym razem - umyśliłam sobie zrobienie chust idealnych do wiosennych stylizacji. Kiedy powieje cieplejszy wiatr często przerzucamy się na skóry, najczęściej czarne lub brązowe, oraz beżowe trencze. Nic dziwnego - skórzana kurteczka lub płaszcz w neutralnym odcieniu pasuje niemalże do wszystkiego i zostawia miejsce na mocne, kolorystyczne akcenty. Dla mnie idealnym wprost uzupełnieniem takiego stroju jest wielobarwna chusta owinięta wokół szyi. Poniżej znajdziecie moje ostatnie projekty dodatków przydatnych w ożywianiu wiosennych stylizacji, które często po zimie są jeszcze mało wyraziste. Wszystko standardowo malowane ręcznie specjalnymi farbami do tkanin :)




Projekt nr 1 - kwiaty.





Projekt nr 2 - barwny miszmasz. 




Projekt nr 3 - motyle.


sobota, 14 lutego 2015

Matka Boska Ostrobramska

Zasiadając do komputera doszłam do wniosku, że kolejnego postu z bombkami w tle nikt z Was już by nie przełknął, dlatego też dziś zaserwuję coś zgoła odmiennego :) bombki póki co schodzą na dalszy plan, i chociaż mam pewien pomysł z nimi związany, to tak naprawdę jest to opowieść zasługująca na oddzielny wpis. Nie wiem, czy i Wy zauważyliście u siebie coś takiego ale ja, jeśli na tapetę wezmę np. sutasz to przez jakiś czas namiętnie zajmuję się wyłącznie tą jedną techniką, ale po chwili wręcz muszę przerzucić się na coś innego. Nie inaczej jest teraz, ponieważ po całym szaleństwie świątecznym miałam ogromną potrzebę pracy nad zupełnie innymi projektami. W takich chwilach z pomocą zawsze przychodzi nowe zamówienie! Jakiś czas temu poproszono mnie o wykonanie witrażu z wizerunkiem Jezusa. Witraż powstał, zmienił właściciela i, mam nadzieję, sprawił osobie obdarowanej odrobinę radości, ja zaś dostałam "wskazówkę" jaką to techniką będę się zajmować w najbliższym czasie. Po Jezusie przyszedł więc czas na Matkę Boską Ostrobramską i to właśnie ją chcę Wam zaprezentować:



Zbliżenie na twarz:


Pogoda za oknem coraz bardziej się poprawia, może niedługo będzie już można szukać barwnych inspiracji do pracy na świeżym powietrzu! Czekam na to z utęsknieniem..

niedziela, 25 stycznia 2015

Przegląd styczniowy

Ostatnimi czasy odczuwam potrzebę rozliczania się sama ze sobą. Fakt, brzmi to trochę strasznie ale zapewniam, że nie mam w zwyczaju wymierzania sobie razów linijką w sytuacji gdy podsumowanie nie wychodzi in plus ;) w tym wszystkim chodzi bardziej o mobilizowanie samej siebie do działania. Czy i Wy czujecie czasem taka energię, dzięki której myślicie że mogłybyście góry przenosić i tworzyć, a jednocześnie pod pewnymi względami jesteście stłamszone i nie wszystko, czego chcecie udaje się Wam zrealizować? Mnie osobiście rozpiera energia twórcza, mam tysiąc pomysłów i czuję się ograniczona tu, gdzie jestem (tak, wiem - "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"..), ale z drugiej strony swego rodzaju podliczanie siebie daje mi poczucie, że jednak COŚ robię, nie trwonię czasu i mimo przeciwności losu czy złego nastroju staram się dać upust swojej fantazji i dzięki temu wprowadzać w życie swoje i innych trochę piękna...
Styczeń upłynął mi (można już chyba tak napisać?) głównie pod znakiem bombek - co z tego że już po Świętach, przecież będą następne a pomysły mogą przepaść! - ale miałam również okazję wrócić do malowania na szkle i tkaninach, a także zrobić coś nowego z czegoś starego. Efekty poniżej. 

Bombki wszelkiej maści


















Koszulka z malowanym pawiem



Coś nowego z czegoś starego - zrobiłam kiedyś z sutaszu kolczyki, do kompletu mam również naszyjnik. Wyglądały tak: 



Wszystko pięknie, było jednak jedno ALE.. kolczyki były dla mnie za ciężkie, strasznie bolały mnie uszy :(  powyższa parka przeleżała trochę czasu w szufladzie, aż ostatnio natknęłam się na nie i wpadłam na pomysł - zrobię z nich bransoletę! Jak postanowiłam, tak zrobiłam. 


W styczniu powstało jeszcze trochę przedmiotów, niestety nie zawsze robię im zdjęcia - zawsze planuję to nadrobić, a potem rzecz zmienia właściciela i na zdjęcie już za późno.. Na szczęście mam w sobie tę odrobinę dyscypliny, dzięki czemu mogę czasem podzielić się z Wami moją pracą. 
A jak u Was w nowym roku? Jest motywacja do działania czy pogoda skutecznie zabija w Was kreatywność?