niedziela, 28 grudnia 2014

Poświąteczny post

Święta, święta i po świętach. Człowiek czeka na nie cały rok. Z niepokojem patrzy na zegarek czy aby na pewno zdąży przygotować wszystkie świąteczne potrawy, pakuje prezenty ciesząc się na myśl o radości osób, które będą je rozpakowywać i, przede wszystkim, niecierpliwi się kiedy wreszcie wspólnie z najbliższymi będzie mógł spędzić kilka spokojnych, serdecznych chwil.Czy Wam również święta mijają o wiele za szybko? I czy Wy również nie do końca wiecie, jakie są Wasze odczucia? Niby po kilku dniach folgowania sobie za stołem każdy jest trochę zmęczony (wszak w święta podobno się nie odpoczywa, prawda?), a jednak chwile spędzone z rodziną wprawiają w tak błogi nastrój, że człowiek tęskni za nimi w minutę po wyjściu ostatniego gościa.. Tego rodzaju dylemat towarzyszy mi zawsze, jednak koniec końców nawet największe zmęczenie ustępuje pola tęsknocie za minionymi dniami.
W tym roku nasza choinka przystrojona została nieco inaczej niż zwykle, ponieważ zagościły na niej koronki. Niestety, pracując nad projektami dla innych nie zdążyłam zrobić dla siebie tyle koronkowych bombek, aby wystarczyło na ubranie całej choinki, ale na szczęście przed nami cały 2015 rok na nadrobienie zaległości :) ostatnio nie było mi po drodze robienie zdjęć, ale poniżej małe świąteczne co nie co:


















A niektórzy te święta spędzili tak :) 


niedziela, 16 listopada 2014

"Wiszą bombki na choince, całe kolorowe.."

W tym roku w telewizji próżno szukać najpopularniejszej przedświątecznej reklamy, śmiało jednak możemy śpiewać z pamięci że CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA :) co prawda mamy dopiero połowę listopada, ale powolutku zaczynam wchodzić już w ten świąteczny, magiczny czas.
Okres Bożego Narodzenia to dla mnie zawsze czas pełen pracy nad przedmiotami, które wprowadzą nieco świątecznego czaru do domu. Zamykam się wtedy w pracowni lub sypialni i spędzam godziny nad stroikami, zamówieniami klientów pragnących podarować bliskim coś specjalnego, oraz oczywiście bombkami. W głowie zawsze huczą mi setki pomysłów i aż ciężko zdecydować któremu z nich należy się pierwszeństwo. Obecnie pokaźny stosik ozdobnie zapakowanych bombek czeka już na nowych właścicieli, nie byłabym jednak sobą gdybym na nim poprzestała! Nieprzerwanie do świąt zamierzam dawać upust swojej wyobraźni, tymczasem jednak podzielę się z Wami niektórymi z wykonanych niedawno bombek. Czy to malowane, czy wyklejane koralikami i kryształkami - wszystko robię ręcznie, a w pracę nad każdą z nich wkładam swoje serce. 










  
Nie mogę się już doczekać chwili, kiedy przy zgaszonym świetle będę patrzeć na kolorową, iskrzącą się światełkami choinkę...

niedziela, 19 października 2014

Déjà vu z cyklamenowym akcentem

Déjà vu. Któż z nas nie doświadczył tego uczucia przynajmniej raz w życiu? Dzisiaj serwuję je Wam ja, ponieważ poniżej przedstawię coś, co kiedyś gościło już na łamach mojego bloga. Oczywiście bezsensem byłoby pokazywać dokładnie to samo, stąd też pewne zmiany w znanym Wam już projekcie.
W tym miejscu można zapytać: po co robić dwa razy taką samą rzecz, a na dodatek pokazywać ją innym? Cóż, jeśli coś nam bardzo pasuje (a na dodatek podkradła nam to córka :) ), to dlaczegóż nie powielić projektu z niewielkimi zmianami? Jeśli wiem, że sprawdzona rzecz będzie mi dobrze służyć nie żałuję czasu na powtórki z rozrywki (niestraszne mi nawet szycie, za którym jak już wiecie nie przepadam).
Odrzucając aurę tajemniczości przedstawiam Wam siostrę "ukwieconej małej czarnej" z cyklamenowym akcentem.



Mogłabym ogłosić w tym momencie zabawę w "Znajdź 10 różnic", jednak aż tylu ich tu nie ma więc wyręczę Was :) po pierwsze powyższą sukienkę wyposażyłam w rękawki. Ponadto wzór na sukience, na pierwszy rzut oka taki sam, różni się nieco od aplikacji na pierwowzorze. W odróżnieniu od starszej wersji tu spódnica jest pofalowana oraz "podziurkowana". Na zdjęciu poniżej widać też, że tył sukienki jest dłuższy niż przód co bardzo efektownie prezentuje się na żywo.  




Po ukończeniu sukienki spojrzałam na nią krytycznym okiem  i stwierdziłam, że pomimo iż dół sukienki jest bogaty to jednak czegoś mi brak. Nie zaspokoiły mnie dziurki, fale ani bogactwo barw. Myślałam, myślałam i wymyśliłam - pasek w kolorze cyklamenu! Nawiasem mówiąc, inspiracją był w tym miejscu dla mnie element ozdobny zasłony w sypialni ;) 


Poniżej jeszcze wzór w powiększeniu - jeśli się dobrze przypatrzycie na pierwszym planie widać jedną z dziurek.


Co sądzicie o odświeżaniu starych projektów? Wracacie do rzeczy sprawdzonych, czy może  w swojej twórczości wolicie przeć do przodu nie oglądając się za siebie? 

niedziela, 12 października 2014

Powiew wiosny

Po chyba najdłuższej jak dotąd nieobecności odkurzam swój blog i powracam do Was z dobrą energią. Ostatnimi czasy tyle się w moim życiu działo, że nie mogłam znaleźć nawet chwili aby tu zajrzeć. Nie mogę niestety powiedzieć, że spotykają mnie rzeczy przyjemne, ale stawiamy im dzielnie czoła i (odpukać!) widać już światełko w tunelu, choć droga przed nami jest długa i kręta. 
Ale skończmy już te wynurzenia, nie po to tu zaglądam żeby psuć Wam humor tej niedzieli! Wręcz przeciwnie, postanowiłam nieco podkolorować rzeczywistość, bo chociaż piękne i żywe odcienie jesieni są już z nami, to dziś - przynajmniej u mnie - spowiła je szarość dnia. Moim lekarstwem na taką pogodę są barwne kwiaty przywodzące na myśl piękną i ciepłą wiosnę. Zadomowiły się na stałe na białej sukience i przy każdym otwarciu szafy roztaczają swój urok na prawo i lewo :) oto i one: 



Przed malowaniem sukienka była po prostu biała, co na dłuższą metę stało się nieco nudne. Stwierdziłyśmy z córką, że na rozkloszowanej spódnicy najlepiej będą wyglądać właśnie barwne kwiaty. Nie widać tego na zdjęciu, ale podczas chodzenia dół sukienki bardzo ładnie odbija od ciała (nie jest taki oklapnięty), dzięki czemu wzór prezentuje się jeszcze korzystniej. 




Wzór powstał jak zwykle przy wykorzystaniu specjalnych farb do tkanin, więc ani pranie ani prasowanie mu nie straszne. Poniżej fokus na kwiaty :)


Takie ubrania to mój sposób na radzenie sobie z szarzyzną za oknem oraz wszelkimi innymi problemami, czuję się w nich radosna i pełna życia. Pomimo tego, że z pewnymi rzeczami i tak nie możemy walczyć ja postanawiam przynajmniej utrudnić im odebranie mi radości z życia! Pozdrawiam Was wszystkich ciepło i życzę barwnej codzienności :) 

piątek, 15 sierpnia 2014

Sutasz i Swarovski w duecie

Niedawno obiecałam Wam prezentację kompletu biżuterii, w którym byłam na ślubie córki. Mam dziś chwilę wolnego, dlatego też zasiadłam do komputera aby pokazać Wam owoc mojej pracy.
Jak sugeruje tytuł, biżuteria ta to połączenie sutaszu z kryształkami Swarovskiego. Na komplet składają się spore kolczyki i bransoleta. 


Tak prezentował się komplet w całości. Jak widać na zdjęciu powyżej, do jego produkcji wykorzystany został srebrny sutasz, koraliki w rozmaitych odcieniach różu i szafiru oraz, w przypadku kolczyków, dwa spore, opalizujące kryształy Swarovskiego.







Kolczyki prezentowały się naprawdę efektownie, kryształy pięknie odbijały światło mieniąc się różnymi barwami. 
Komplet ten jako uzupełnienie mojej koronkowej sukienki w kolorze srebrnoszarym był strzałem w dziesiątkę. Do sukienki dorobiłam również małą ozdobną aplikację z wykorzystaniem widocznych na zdjęciach koralików, którą przyczepiłam w okolicy lewego biodra. 

Z innej beczki: podczas mojego ostatniego maratonu po sklepach zaobserwowałam, że w nadchodzącym sezonie królować będą szarości wszelkiej maści. Nie powiem, żebym nie była z tego zadowolona, w końcu szarości to wdzięczne tło dla okazałego, wielobarwnego sutaszu :)

środa, 6 sierpnia 2014

Ślubny sutasz

Nareszcie wracam do Was po miesiącu nieobecności obfitującej w wydarzenia z pogranicza dwóch skrajności. Pamiętacie na pewno, że ostatnio przygotowywałam się do ślubu mojej córki, niecierpliwie czekaliśmy na ten piękny dzień. Życie napisało dla nas jednak nieprzewidywalny scenariusz, który wielką radość splata z ogromną stratą. Było nam bardzo ciężko ale wierzę, że odnaleźliśmy się w sytuacji najlepiej, jak potrafiliśmy.
Nie chcę Was przygnębiać, dlatego pozostanę w temacie ślubu, w końcu to głównie o nim chciałam dziś pisać! Zarówno ślub, jak i wesele na długo pozostaną w naszej pamięci dzięki szampańskiej zabawie, pięknej oprawie oraz wspaniałej postawie gości, którzy towarzyszyli Młodym w tym ważnym życiowym wydarzeniu. Nie moglibyśmy zorganizować tego lepiej, dlatego zadowoleni możemy wreszcie odetchnąć i powoli powracać do normalności!
Biżuteria ślubna to dla mnie temat dający spore pole do popisu. Każda panna młoda w tym najważniejszym dniu powinna czuć się pięknie, również za sprawą odpowiednich błyskotek. Nie uznaję w tym temacie żadnych zabobonów czy kompromisów, bo jeśli panna młoda kocha perły, które według przesądu przynoszą pecha, dlaczego nie może mieć ich w tym czasie na sobie? Srebro, złoto, kryształki, koraliki, brylanty, perły czy też sutasz ...jest z czego wybierać. W tym i w następnym poście, który pojawi się na dniach, pokażę Wam komplety, które miałyśmy z córką na jej ślubie.
Na pierwszy ogień rzućmy biżuterię panny młodej, na którą składała się bransoleta oraz ozdobny grzebyk do włosów (były również piękne kolczyki, ale nie robiłam ich sama - są własnością teściowej córki :))  







Jak widać córka nie przejęła się przesądem dotyczącym pereł i ślubu. Uznałyśmy, że biżuteria z ich wykorzystaniem będzie idealnym dopełnieniem sukni z koronką. Przy tworzeniu bransolety i grzebyka wykorzystałam perły naturalne, koraliki w białym odcieniu oraz złoty i biały sutasz - efekty widoczne na zdjęciach powyżej. Podjęłyśmy ryzyko i bardzo dobrze, ponieważ komplet naprawdę pięknie pasował do sukni oraz fryzury - perły były strzałem w dziesiątkę!
A Wy wierzycie w przesądy? Zdecydowałybyście się na perły w tym dniu wiedząc, że TEORETYCZNIE zwiastują nieszczęście? Jestem ciekawa Waszych opinii na ten temat :)



niedziela, 6 lipca 2014

Pędzlem malowane

Chyba nigdy się od tych malowanek nie uwolnię! To coś jak powrót do okresu dzieciństwa, kiedy całymi dniami można przesiedzieć nad jakąś kolorowanką
i świata poza nią nie widzieć. Większości ludzi to przechodzi, we mnie jednak to dziecko zostało i pielęgnowane niemal codziennie ma się bardzo dobrze :) ostatnimi rzeczami, które powstały na skutek mojej "zabawy" farbkami są poniższe koszulki. 





Dama z różami powstała na koszulce z rękawkiem 3/4. Mimo dłuższego rękawa koszulka nadaje się na gorące dni, ponieważ jest bardzo przewiewna. Zarówno ten, jak i kolejne wzory powstały przy użyciu farb do tkanin więc możemy mieć pewność, że z pralki nie wyciągniemy jedynie białej koszulki :) 



Amazonka to wzór, który umieściłam na dłuższej, asymetrycznej koszulce
z krótkim rękawkiem. Ze względu na swoją długość koszulka świetnie pasuje do legginsów lub bermudów, jest też niesamowicie przewiewna.



Heroina powstała na koszulce z metalowymi dżetami w kolorze złotym, co dodało całej aplikacji charakteru. 



Romantyczna róża przypadła w udziale koszulce z koronkowymi rękawkami. Koronka znajduje się również na tyle koszulki w okolicy ramion i karku. 

Bardzo lubię takie spersonalizowane ubrania. Powyższe koszulki są nowe, ale malowane aplikacje potrafią tchnąć drugie życie w ubrania, które już spisałyśmy na straty - nic, tylko brać pędzle w dłoń!

niedziela, 15 czerwca 2014

Jedwab malowany

Zarówno artystycznie, jak i prywatnie pozostaję wciąż w temacie malowania. Pomimo tego, że los nieustannie rzuca jakieś kłody pod nogi i malowanie domu nam się przeciąga, większa część prac została już zrobiona i z ogromną przyjemnością mogę patrzeć na efekty. Zmiana jest ogromna, dom bardzo na tym malowaniu zyskuje, a i domownicy jakoś lepiej się w tym "nowym" domu czują :) 
Artystycznie również nie rozstaję się z farbami, tyle że tymi do tkanin. Obecnie pracuję już nad kolejnym zamówieniem tego typu, ale dziś chciałabym Wam pokazać efekt końcowy pierwszego.
Poproszono mnie o malowany obrus, który miał być prezentem dla Młodej Pary, moje zadanie było więc nad wyraz odpowiedzialne. Termin naglił, tak więc po otrzymaniu wytycznych z kopyta ruszyłam do pracy :) 
Uwielbiam malować rzeczy z naturalnego jedwabiu. Jest to materiał tak subtelny i delikatny, że praca z nim jest prawdziwą przyjemnością. Niestety, zdjęcia nie oddają w pełni uroku tego obrusu, niemniej jednak to jedyny sposób na podzielenie się z Wami tym, co ostatnio robiłam. Do rzeczy:


Z uwagi na pokaźne rozmiary obrusu nie byłam w stanie objąć go w pełni nawet stojąc na krzesełku :)


Malowany na jedwabiu wzór powstał jak zwykle przy wykorzystaniu farb do tkanin które gwarantują, że aplikacja będzie trwała i nie podda się łatwo upływowi czasu (ani detergentom).







Zamówienie numer jeden skończone. Obrus, nad którym teraz się wolnymi chwilami pochylam jest co prawda zdecydowanie mniejszych gabarytów, ale na pewno dostarczy mi rozrywki w niejeden wieczór :) utknęłam w tym malowaniu na dobre!

niedziela, 1 czerwca 2014

Czerwony kapturek inaczej

Ostatnimi czasy namiętnie zajmowałam się filcowaniem na wszelkiego rodzaju tkaninach. Jednakże filcowane wzory, choć piękne, są dość przyciężkie i nie bardzo pasują do tego, co obecnie mamy za oknami. Słońce świeci coraz mocniej, temperatury są coraz wyższe, dlatego też przerzucamy się czy to na lekkie i zwiewne sukienki, czy też luźne koszulki i spodenki. Za sprawą pogody porzucam więc na jakiś czas filcowanie na rzecz malowanych tkanin o wszelkich możliwych wzorach i fasonach :)
Zauważyłam, że w obecnym sezonie bardzo modne są T-shirty z wizerunkiem kobiety, lub przynajmniej jej twarzy. Rzadko podążam za tym, co dyktują nam trendy, ale ten tak bardzo przypadł mi do gustu, że z radością zostanę z nim za dłużej.
Dziś mam dla Was pierwszy (i z pewnością nie ostatni!) wizerunek kobiety mojego autorstwa.


Nie myślałam o tym w trakcie malowania, ale kiedy popatrzyłam na efekt końcowy stwierdziłam, że to wypisz wymaluj Czerwony Kapturek w wersji black&white :) 
Do mojego projektu użyłam gładkiej, bawełnianej koszulki o nieco luźniejszym kroju, która będzie świetna zarówno do legginsów, jak i do krótkich spodenek. Całość malowana jest farbami do tkanin, tak więc wzór nie będzie się spierał i pozostanie trwały. 



Podobają Wam się tego rodzaju wzory? Zawsze lubiłam malować sobie koszulki czy tuniki, bo dawało mi to pewność, że zza rogu na ulicy nie wyskoczy na mnie Pani wyglądająca jak moje lustrzane odbicie! Dla wszystkich ceniących sobie niepowtarzalność oraz możliwość noszenia własnych projektów to chyba dobra alternatywa ;)